Kodeks powinien być bardziej elastyczny, ale musi również gwarantować ochronę słabszym uczestnikom rynku. Przepisy regulujące zatrudnienie muszą uwzględniać postęp technologiczny, modyfikację modelu wykonywania pracy, nowe formy angażu i zmianę pokoleniową na rynku.

Kluczem do tego jest elastyczność prawa, ale rozumiana jako możliwość dopasowania form i warunków pracy do potrzeb konkretnych przedsiębiorstw i kandydatów do zatrudnienia. Nie oznacza to, że pracownicy mają być pozbawiani tradycyjnych uprawnień. Niektórym z nich wciąż zależy na ochronie, jaką gwarantuje kodeks pracy. To najczęstsze tezy i wątki poruszane w trakcie sesji „Prawo pracy – wolność czy równość?”, która odbyła się w trakcie Open Eyes Economy Summit w Krakowie.

Elastycznie, czyli jak?

Uczestnicy debaty podkreślali konieczność zapewnienia większej swobody w kształtowaniu warunków zatrudnienia. Chodzi przede wszystkim o regulacje dotyczące nawiązywania i rozwiązywania stosunku i czasu pracy oraz formy zatrudnienia. – Dobrym przykładem są zasady wypowiadania umów. Tę zawartą na czas nieokreślony można wypowiedzieć, ale trzeba podać przyczynę, która może zostać zakwestionowana przed sądem. A uwikłanie się w proces oznacza dla firm nie tylko koszty, ale przede wszystkim stratę czasu, który można byłoby inaczej spożytkować. Między innymi dlatego pracodawcy wybierają umowy cywilnoprawne – tłumaczyła prof. Monika Gładoch z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, doradca prezydenta Pracodawców RP.

źródło: www.popon.pl